Czwarty dzien naszej wyprawy byl niejako niespodzianka. Pierwotny plan nie przewidywał żadnych wycieczek ponieważ nasz kierowca miał oddać samochód do warsztatu.
Kiedy jednak wychodzilismy na spacer po Sanur Wayan byl juz na parkingu hotelowym z naprawionym samochodem.
Umówiliśmy się więc że ruszamy za godzinę i poszliśmy zrobić zakupy dla Mikiego, ktory zaakceptował jeden z deserkow Danone jako alternatywę dla jego ukochanego sejka z rolmlecza.
Okazalo się jednak że Hardys nie byl przygotowany na zwyzke popytu spowodowaną zarlocznym maluchem wiec kupiliśmy ostatnie 6 deserkow...
Jak sie później okazało odbudowanie zapasu zajęło im kilka dni.
Po godzinie ruszyliśmy w umowionym kierunku - dzisiaj plaża w Uluwatu.
Po przebiciu się przez korki wreszcie dojechalismy na miejsce. Miki w międzyczasie ucial sobie drzemke w samochodzie wiec dojechal na miejsce w pelnej gotowości do zwiedzania lecz niepełnej do wejścia do morza...
Cdn