Wildlife Lodge Seronera w Serengeti sprzyja nie tylko wypadom na safari, przez to ze znajduje sie w samym centrum parku narodowego ale pozwala na niesamowicie przyjemny relaks nad malowniczo wytloczonym w skalach basenem.
Dlatego tez nasz dzien podzielilismy na trzy czesci: poranne safari, poludniowy relaks nad basenem i popoludniowe safari.
Sielanke nad basenem przerwala nam dopiero rodzinka Velvet Monkeys, ktora probowala skrasc plecak pary Brytyjczykow uprawiajacych leniuchowanie nad basenem tuz obok nas. Jedna z malp byla nawet dosc agresywna w swoich poczynaniach na szczescie nikomu nie stala sie krzywda.
Popoludnie przynioslo nam kolejne sukcesy zdjeciowe udalo sie nie tylko upolowac na przyslowiowa klisze dwa Gepardy, ale co wazniejsze mamy zdjecia Hipopotama poza Hippo Pool - czyli stapajacego po ziemi. Dowiedzielismy sie tez ze Hipcio potrafi biegac z predkoscia 40km/h i lepiej nie stawac pomiedzy nim a rzeka bo moze sie kolega zdenerwowac...
Dobry dzien popsul nam tylko troche kieronik sali w restauracji hotelowej poniewaz byl zaskakujaco niemily przy przydzielaniu stolikow - najwidzocznie grupa nadjazdzajacych 70 mieszkancow USA troche go biedaczka przerazila.
Dlatego Seronera Wildlife Lodge dostaje w naszej ocenie 4. Pieknie usytuowana, dosc dobre jedzenie ale obsluga nie daje rady. Chyba nam sie troche w t... poprzewracalo po tym jak w brudzie spalismy pod namiotami u stop Kili.