Afrykanskie poczucie czasu:-) wstaniecie o 7:00, 7:30 sniadanie i o 8:00 wyjazd do Machame Gate gdzie zaczniecie trekking ”Jasne..." Zreszta jakie to ma znaczenie skoro po drodze I tak bedzie Pole Pole co oznacza Powoli Powoli - I w tym momencie zdajesz sobie sprawe jak bardzo jezyk polski i suahili sa do siebie podobne.
Wracajac do poczucia czasu nasz trekking rozpoczelismy ok 10:00 I w doborowym towarzystwie wspinalismy sie do gory z 1800m do obozu na 3000mnpm caly czas trenujac Pole Pole:-) I no haraka haraka (czyli bez pospiechu)
A bylbym zapomnial o pewnej niespodziance ktora spotkala nas w busie wiozacych stracencow ze szlaku Machame po tym jak powiedzielismy ze jestesmy z Polski.
"Kurwa a po polsku mowisz?..." Rozbrzmial glos z tylu busa - jak sie pozniej okazalo byl to Piotr, ktory przyjechal razem z czworka przyjaciol z Las Vegas. Co wiecej ani jeden nie jest krupierem a ich ulubione zajecie to nie koniecznie podgladanie jakie karty ma przeciwnik czy tez krecenie kolem...chlopaki chodza po gorach I to na calego.
Zreszta najwiekszym wyzwaniem dla Dicka -ktory niedawno przeszedl na emeryture bylo wlasnie Pole Pole - trudno za facetem nadazyc.
Trekking pierwszego dnia zaliczylismy z innym przewodnikiem poniewaz Edwin musial jak sie pozniej okazalo zaczekac na Ozgora I razem z naszym nowym kolega z Turcji gonic pozniej cala grupe - dotarli w sama pore na kolacje.
Pierwsza noc na 3000mnpm byla dla nas bardzo lagodna miedzy innymi dzieki nowym spiworom cumulusa jakie zakupilismy tuz przed wylotem z Polski - spalem prawie w stroju...jak ten kolega Ewy mial na imie?
Nawet Madzi nie udalo sie w nich zmarznac - choc przepraszam ostatnim razem to ja szybciej wymiekalem.
A zapomnialbym o najwazniejszym "lala salama" - chcialem zakonczyc dzien bez powiedzenia dobranoc:-)