Hmmmmm 4:30 rano dworzec autobusowy w Puno - co chwile jestesmy zaczepiani przez naganiaczy - a to hotel, a to touristic information...a przeciez mial po nas ktos wyjechac z Hostelu Pirwa.
Postanowilismy poczekac przeciez, kiedy Pani w recepcji Pirwy Cusco proponowala nam taka usluge mowilismy ze nasz autobus z Puno dojedzie ok 6:00.
5:50 nikogo nie ma, 6:00 nikogo nie ma - jak zwykle meska decyzja Madzi sprzed dwoch godzin - lapiemy taksowke i jedziemy do Hostelu sami. Szybkie negocjacje podczas, ktorych kierowca taksowki uswiadamia nas ze hostel znajduje sie na innej ulicy niz myslelismy i za 4 sole jedziemy na miejsce.
Jeden dzwonek, drugi dzwonek...moze jest tu jakis inny dzwonek do drzwi hostelu...recepcjonista pojawil sie po pieciu dzwonkach - zaspany, zaskoczony, Ingles ne hablas. Ale dal nam jakis pokoj juz o 6:00. Stwierdzilismy ze wreszcie czas na chwile odpoczynku.
7:00
8:00
9:00
10:00
11:00 - dosc tego spania
Wstajemy zacheceni mozliwoscia wziecia prysznica - cieplej wody nie ma..na szczescie po krotkiej konwersacji Inglese lamane na Espagniol z nowym panem na recepcji okazalo sie ze mieli dla nas inny pokoj ale rano nie byl jeszcze gotowy - szybkie przenosiny i jestesmy usatysfakcjonowani.
Czas na Titicace, wprawdzie pan na recepcji zaoferowal nam jak zwykle Tourist Information i wycieczke na plywajace wyspy za 30soles per person ale postanowlilismy sprawdzic opcje w porcie do ktorego dostalismy sie taksowka za 3 sole. U nas wiecej kosztuje otwarcie drzwi...
Mozna stad poplynac na wyspy za 10soli od osoby, ale my i tak dalismy sie nabrac po raz kolejny chcac miec angielskiego przewodnika - zaplacilismy po 15soli po czym na plywajacej wyspie wysluchalismy historii w jezyku hiszpansko obrazkowym. Czlowiek uczy sie kazdego dnia szkoda tylko ze na swoich bledach.
Tak czy inaczej wyspy warto odwiedzic chocby dlatego, ze to dosc ciekawe uczucie chodzic po wyspie w calosci zrobionej z trzciny i unoszacej sie na wodzie. Poza tym koloryt wysp Uros i ich mieszkancow az prowokuje do robienia zdjec.
Dodatkowo mielismy niezmierne szczescie - nasze leniuchowanie do 11:00 zostalo nagrodzone powrotem z wysp podczas zachodu slonca - goraco polecamy wybranie godziny 15:45 na wyplyniecie w kierunku wysp - zachodzaca slonce barwi Titicace w taki sposob jak impresjonisci swoje obrazy - feria kolorow roztopionych w tafli jeziora. Palce znaczy oczy lizac.
A skoro juz mowimy o jedzeniu to czas na kolacje na kolejnej juz Plaza de Armas, kilka zdjec i wracamy do hotelu.
Budzik zadzwonil o 6:00 - zaczynam sie zastanawiac czy to naprawde wakacje...