A jednak sie da... wystarczy wybrac sie do Ameryki Poludniowej i wszystko staje sie mozliwe. Ot prosta matematyka wylecielismy z Madrytu o godzinie 0:15 lecielismy 11 godzin a dolecielismy na godzine 5:00 tego samego dnia.:-)
Tak czy inaczej dotarlismy do Limy i oczywiscie jak totalni nowicjusze musielismy zafundowac sobie przejazd do hotelu luksusowym mercedesem, a mowili ze to taxi:-) 1:0 dla miejscowych.
Niemniej jednak i oni oddali nam jedna bramke wpuszczajac do hotelu o godzinie 6:00 - z tego co pamietam doba zaczyna sie tutaj od 13:00 i niewiele wczesniej zaczela sie dla nas poniewaz postanowilismy wziac slowa miejscowych powaznie i pierwsze dni "take it easy".
Pierwsze kroki w miescie skierowalismy do restauracji Cordano - nie dosc ze polecano ja w przewodniku to kierowca taksowki rowniez powiedzial ze mozna tam dobrze zjesc. I tu miejscowi strzelili nam kolejnego gola jako ze karta byla w j. hiszpanskim to tez ja wybralem danie dnia wskazane przez pana palcem w menu a Madzia dla bezpieczenstwa tortille - skonczylo sie na steku na moim talerzu i omlecie na Madzi...
Pojedli, popili, to zwiedzac... Trzeba sie troche przy tym przestawic na lokalny temperament wprawdzie ludzie poruszaja sie po chodnikach dosc wolno to jednak na ulicach slychac jeden klakson za drugim, najwidoczniej kierowcy maja je zamontowane zamiast kierunkowskazow bo te w uzyciu sa rzadkoscia.
Niemniej jednak zwiedzilismy chyba najwazniejsze budowle ...rzec by mozna koscioly Limy bo tym miasto stoleczne Peru stoi - Katedra i Kosciol San Francisko naprawde robia wrazenie. Poza tym zbiory muzeum del Banco Central posiada imponujaca kolekcje wyrobow ze zlota pamietajace czasy Inkow.
Rzeka troche zawiodla - wygladala dzisiaj jakby cala wode zabrala Wisla wraz z ostatnia fala powodziowa - tak to chyba w zyciu jest jedni maja za duzo kiedy inni narzekaja na niedosyt. Takze po tym zagraniu gol dla Wisly i udalo sie wyrownac.
Za to final nalezal zdecydowanie do miejcowych - jesli ktos widzial pokazy fontann w Las Vegas to ze sie tak brzydko wyraze g... widzial.
Nic dziwnego ze Circuito Magico Del Agua zostalo wpisane na Liste Rekordow Guinessa czekajac na show zapowiadane na godzine 19:15 zastanawialismyu sie co jeszcze wiecej da sie zrobic z woda w stosunku do totalnie zakreconych wybrykow ogladanych przez nas tuz przed show.
19:15 - stalo sie - druzyna Peru strzelila nam w ciagu paru minut tyle goli ze ... sedzia sie zlitowal i przerwal mecz. (sam nie wiem czy to dobrze czy nie ale po 15 minutach show zostalo przerwane z powodu jakiejs awarii technicznej) - tak czy inaczej bylismy na kolanach.
To jedno z piekniejszych Bienvenidas jakie moglismy dostac. Pozostalo wrocic na ulice Benavides na ktorej znajduje sie nasz hotel i spisac to wszystko bo jutro kolejny dzien wrazen.